Bieg
odbył się 4 czerwca. Wystartowało w nim blisko 300 osób. Jedna z jego
uczestniczek - Anna, napisała z tej okazji ciekawy wiersz. Oto jego treść:
W
Kielcach sobie pobiegałam, górki fajne pozwiedzałam,
chociaż
łatwo tam nie było, lecz nie o to wszak chodziło.
Słońce
ciepłem swoim grzało, także wiecie co się działo,
Start
był rano ze stadionu, w kilka minut po rozgrzaniu.
Trasa
szybko poszła w górę, ukazując swą naturę,
mocno
stawkę rozciągnęła, gdy do nieba nam się pięła.
Pierścienica
nas czekała, ale to jest zwyżka mała,
potem
w dół i znowu w górę, w „Kolejową” wszyscy chórem,
znowu
było w dół śmiganie ...jak ja lubię to bieganie.
No i
tutaj się zaczęło, bo już w górę mocno pięło.
„Biesak”
czekał, nawoływał...tutaj każdy dogorywał.
Gdy
dotarło się do szczytu, w oczach była moc zachwytu,
malowniczy
grzbiet wzniesienia, trasa szybko nam się zmienia,
znowu
w dół i znowu w górę, taką mamy wszak naturę.
Takie
górskie jest bieganie, że ulega szybko zmianie,
tu
podejścia wykańczają, za to zbiegi nagradzają,
bo
najlepsze jest na świecie kiedy szybko w dół śmigniecie!
Punktów
z wodą sporo było, płynów nam nie brakowało
trasa
świetnie oznaczona, to zasługa tego grona,
które
bieg przygotowało, bijcie brawo...mówię śmiało!
Doping
ludzi też był spory, tu oddamy im honory,
brawo
bili i śpiewali, tak do walki zagrzewali!
Już
pod koniec ciut lżej było, bo w dół tylko się goniło.
Gdy na
metę się wbiegało, można było schłodzić ciało,
tam
kurtyna wodna stała i prysznicem nas witała.
I
posiłek tutaj czekał, a kto nie zjadł ten ma pecha,
bo
pierogi pyszne były, i skwareczki też kusiły.
Jeszcze
wspomnieć tutaj trzeba, że się dzieci też zagrzewa,
bieg
jest dla nich tu robiony, maluch czuł się dopieszczony,
strefa
zabaw zapraszała, frajda była więc nie mała!
Fitness
dla tych co czekali, o kibiców więc zadbali!
Tak to
fajnie czas spędziłam, świetny pomysł że tam byłam.

Jedna
z uczestniczek IV Kieleckiego Biegu Górskiego napisała wiersz o tym wydarzeniu.
|